Taką rewolucję w systemie monetarnym związana jest nie tylko z tym, że owe jednogroszówki są zarówno dla klientów jak i sprzedawców nie raz wielkim balastem, często albowiem w sklepach usłyszeć można od ekspedientki: „przepraszam, ale czy mogę być grosik dłużna”. Rewolucja monetarna to również wielka oszczędność dla NBP. Szacuje się, że wybicie jednej monety jednogroszowej kosztuje aż 5 groszy. Nic, więc dziwnego, że NBP tak łatwo chce z nich zrezygnować i wycofać je z obiegu.
Ale to nie koniec. Najprawdopodobniej od połowy roku zniknie obowiązek metkowania produktów. A to oznacza, że cena danego produktu podawana będzie na półce, a nie na każdym produkcie jak to było do tej pory. Takim sposobem cenę można będzie sprawdzić, albo u sprzedawcy, albo za pomocą specjalnych czytników w większych sklepach. Dla kogo będzie to korzystne? Zapewne dla właścicieli sklepów, albowiem nie będą musieli na każdym produkcie przyklejać ceny. W ten sposób zaoszczędzą wiele czasu i energii. A co z klientami? Owa rewolucja dla klientów ma zarówno plusy jak i minusy. Plusem jest to, że właściciele sklepów będą mogli oferować więcej promocji, z drugiej natomiast strony może pojawić się wiele nieścisłości dotyczących ceny.
Czy owe rewolucje będą korzystne dla nas i naszych portfeli? Czas pokaże. Wprowadzenie zmian zaplanowane jest na drugą połowę roku.